Nie jestem najlepszy. Nie jestem też dobry. Może nawet nie jestem przeciętny.
Przecież są ludzie, którzy piszą zdecydowanie lepiej ode mnie. Są maratończycy, z którymi nigdy nie będę w stanie konkurować. Są mówcy, z którymi nie będzie mi pewnie dane stanąć na jednej scenie.
Są przedsiębiorcy, zarabiający więcej w ciągu godziny, niż ja w ciągu roku. Są w końcu podróżnicy, którzy mają zdecydowanie bogatszy bagaż doświadczeń i przygód.
Prawdopodobnie nigdy nie będę tak dobry, jak ci ludzie. Ale czy to w jakiś sposób mnie usprawiedliwia? Czy to oznacza, że niepotrzebnie się staram, że niepotrzebnie próbuję?
Jaka jest różnica?
Czasami zastanawiam się, dlaczego w ogóle udało mi się osiągnąć to czy tamto? Dlaczego nie udało się to ludziom, którzy mieli lepsze predyspozycje, większe możliwości i mniej przeszkód na swojej drodze, a dążyli do tego samego celu?
Zapytano kiedyś prezesa wiodącej amerykańskiej firmy motoryzacyjnej, czy przeprowadzono jakiekolwiek badania, pozwalające odróżnić przeciętnych sprzedawców, od tych wyjątkowo skutecznych.
Prezes ów odparł, że badanie, z którym miał okazję się zapoznać, nie wskazało żadnych różnic w kwestii wieku, wykształcenia, czy statusu rodzinnego.
Jedyna różnica, jaka była zauważalna to ilość prób, jakie podjął sprzedawca, aby zawrzeć daną umowę sprzedaży.
Rozumiesz? On próbował bardziej niż inni!
Analizując swoje największe, dotychczasowe osiągnięcia, stwierdziłem, że udawało mi się je realizować, ponieważ do granic wykorzystywałem posiadany potencjał. Próbowałem z całych sił.
Porównujesz się z innymi?
Wielu trenerów rozwoju osobistego powie Ci:
Nie porównuj się z innymi!
Bujda! Porównuj się, rywalizuj, konkuruj. Zastanów się tylko co mierzysz…
- Większość ludzi mierzy efekty i popadają w frustrację.
- Niewielu ludzi mierzy zaangażowanie i odnoszą sukces.
Dennis Kimetto jest zdecydowanie lepszym maratończykiem ode mnie. W końcu jest rekordzistą świata. W tym życiu już prawdopodobnie go nie dogonię.
Czy to oznacza, że mam zrezygnować z biegania, albo odpuszczać treningi? Bo nie mogę być najlepszy? Nie! To mnie nie usprawiedliwia.
Chodzi o to, aby na mecie maratonu, popatrzeć na Dennisa, stojącego na podium i unoszącego puchar w geście zwycięstwa, potem popatrzeć na siebie i zadać sobie pytanie:
Czy dałem z siebie więcej niż on? Czy próbowałem bardziej niż on? Czy wykorzystałem wszystkie możliwości i wszystkie posiadane zasoby, aby osiągnąć maksimum tego, co mogłem osiągnąć? Czy poszedłem na trening pomimo, że mi się nie chciało?
Dennis poszedł!
To jest właściwe porównywanie się z innymi. Skup się na zaangażowaniu, a nie rezultacie.
Jeszcze jedna ważna rzecz…
Naucz się akceptować to, że nie jesteś w stanie być w czymś najlepszy z najlepszych. Nie każdy może być Stevem Jobsem, Usainem Boltem, albo Nelsonem Mandelą. Handluj z tym.
Być może nie jesteś w stanie zostać Podróżnikiem Roku jak Aleksander Doba. Jednakże możesz rywalizować w innych konkursach, które docenią Twoje podróżnicze dokonania.
Najlepszy klip podróżniczy, najlepsza opowieść z podróży, najlepsza książka podróżnicza, najciekawsze zdjęcie, podróżniczy wyczyn roku, najlepszy blog podróżniczy, honorowe obywatelstwo gminy Bolki… Mógłbym tak bez końca.
Wiesz co jest najlepsze? W tych wszystkich konkursach, oprócz miejsca pierwszego są często drugie i trzecie, oraz kilka wyróżnień.
Chciałbyś zdobyć jeden z tych tytułów. To pokaż kurde, że próbujesz z całych sił, że zasługujesz bardziej niż inni.
Czy to Ci wystarcza?
Półtora roku temu zająłem 3 miejsce w konkursie na najlepszy studencki blog o oszczędzaniu.
Dziś zapytany: „Czy dałem z siebie więcej niż blogerzy na pierwszym i drugim miejscu? Czy próbowałem bardziej niż oni? Czy wykorzystałem wszystkie możliwości i wszystkie zasoby, aby ten cel osiągnąć?”, odpowiedziałbym: „Tak! Dałem z siebie tyle, ile tylko byłem w stanie.”
Oficjalnie to było 3 miejsce. Dla mnie to było zwycięstwo, bo do granic wykorzystałem swój potencjał. Różnicy warunków nie byłem wtedy w stanie przeskoczyć.
Teraz pomyśl – gdybym wystartował w konkursie Blog Roku i konkurował chociażby z Michałem Szafrańskim, pewnie nie dostałbym się do finału, a może nawet popadł w frustrację z tego powodu.
Czasem nie możesz być najlepszy z najlepszych, ale możesz być zwyczajnie najlepszy. Mi to na razie wystarcza. A Tobie?
Nie chodzi bowiem o to, jakie efekty osiągasz, ale o to, jakie efekty osiągasz w stosunku do swoich możliwości.
Ile jesteś w stanie zrobić?
Być może nie masz funduszy, czasu i ekipy, aby zdobyć Koronę Ziemi. Spoko! Zaakceptuj to i zdobądź Koronę Gór Polski. A jeśli tego też nie możesz zrobić, to wyjdź na najwyższy pagórek za Twoim domem.
Jeśli ktoś wieczorem zapyta Cię: „Co dziś zrobiłeś, aby osiągnąć swój cel”, będziesz mógł odpowiedzieć: „Zrobiłem wszystko, co mogłem”.
To właśnie daje Ci prawdziwą przewagę nad tymi, którzy mieli większe możliwości niż Ty, a pomimo tego nigdy nie próbowali wystarczająco mocno.
Jeśli się ze mną zgadzasz, podeślij ten artykuł swoim znajomym.
- Drzemka w ciągu dnia – kiedy i jak długo? - 21 kwietnia 2024
- Jak być lubianym? Proste zmiany, wielkie efekty - 27 marca 2024
- Prosty przepis na pomnażanie pieniędzy - 30 listopada 2023
Kamil !!!! <3 To naprawdę najlepszy Twój wpis! Dałeś mi powera do działania, dzięki!
W takim razie bardzo się cieszę.
Taki wpis by mi się przydało przeczytać ok. 3-4 tygodni temu. Miałam właśnie wtedy tendencję do takiego niezdrowego porównywania się z ludźmi w moim otoczeniu, których szczerze podziwiam.
Od dziś, ze słów „Zrobiłam wszystko, co mogłam” uczynię swą małą mantrę i będę się doceniać za wszystko, co robię i jak się angażuję 🙂
Dziękuję Kamilu za te refleksje!
Mam nadzieję, że przyda się w przyszłości.
Sukces to zazwyczaj ciężka praca na jego osiągnięcie. To jak szybko zdobędziemy swój szczyt, zależy przede wszystkim od nas i naszym możliwości, więc jeśli czegoś się bardzo pragnie, to trzeba po to spróbować sięgnąć:)
Dobrze powiedziane.
No ja bym do całości jeszcze dodał:
Nie skupiaj się na ludziach, którzy mówią Ci że to nie ma sensu, bo i tak nie osiągniesz sukcesu.
Nie słuchaj takich ludzi, na ogół są to ignoranci, którzy dużo mówią, a nic nie robią. Nie wierzysz – spójrz na życie i osiągnięcia tych ludzi – dla nich wystarcza tytuł magistra (dziś każdy go ma) i jest to na ogół życiowe osiągnięcie.
Skupiaj się na tym czego pragniesz, nigdy nie wiesz czy wchodząc na ten pagórek za domem, nie spotkasz tam miłości swojego życia, a może znajdziesz skrzynię złota, dlatego doświadczaj – to daje szczęście.
„doświadczaj – to daje szczęście” – trafiłeś w punkt. Zgadzam się w stu procentach.
Wierz w siebie to po pierwsze
Nie słuchaj, że nie możesz, że to głupie itd to po drugie
Nie słuchaj, gdy mówią czekaj, bo jak skończysz studia, bo jak napiszesz maturę, bo jak pojedziesz za granicę…. i tak dalej i dalej. Doświadczenie trzeba zdobyć, i nie da się przeskoczyć niektórych etapów edukacji, czy rozwoju, jednakże czekać na wyśniony tort mając przed sobą jego nikłą wizję to niezbyt trafna decyzja.
Zazwyczaj nie trzeba zwlekać na realizację marzeń aż „pójdziesz do pracy” skończysz ileś lat” itd 🙂
Powiedziałbym nawet, że nie można zwlekać.