Każdego dnia podejmujemy mnóstwo trudniejszych lub łatwiejszych decyzji. Ktoś policzył, że będzie tego około 35 tysięcy! W zasadzie co sekundę wysyłamy zapytanie do naszego serwera – mózgu, który musi je przetworzyć i zwrócić wynik. To oznacza, że nasz serwer jest nieustannie przeciążony, a to z kolei powoduje obniżenie wydajności.

Oczywiście decyzje mogą być różne:

  • zawrzeć transakcję czy ją odrzucić
  • zatrudnić kogoś czy zwolnić
  • wybrać #FF7F00 czy #FF4500
  • kupić chleb pszenny czy żytni

Ale każda z nich pochłania energię i powiększa tzw. zmęczenie decyzyjne, które pojawia się u ludzi wykonujących serię wyborów i objawia się coraz większymi trudnościami w podejmowaniu kolejnych wyborów.

Innymi słowy – z każdą kolejną decyzją w ciągu dnia, łatwiej popełnić błąd. Pal licho, jak kupisz chleb pszenny zamiast żytniego. Gorzej, jak weźmiesz kredyt na 20 lat…

Czy jest jakieś wyjście?

Owszem jest i to bardzo proste. Trzeba podejmować jak najmniej błahych decyzji, aby mieć energię na podejmowanie trudniejszych.

Jak to zrobić?

1. Ubierać się w te same ubrania każdego dnia

Statystyczna kobieta spędza codziennie 10 minut na zastanawianie się, w co się dziś ubrać. Oznacza to, że pomiędzy 6, a 60 rokiem życia traci na to w sumie 287 dni.

Drodzy mężczyźni, nie cieszcie się za bardzo, bo kobiety są w tym całkiem dobre. Nam zajmuje to średnio 13 minut dziennie. Poza tym, statystycznie żyjemy krócej, więc mamy jeszcze bardziej przerąbane…

Teraz pomyśl, ile czasu możesz zaoszczędzić, nie zastanawiając się, co dziś na siebie włożysz.

Mnóstwo! A wystarczy tylko ubierać się codziennie w te same ubrania. Oczywiście nie chodzi mi o chodzenie w jednym T-shircie przez 5 dni w tygodniu. Chodzi mi o chodzenie w tej samej stylizacji.

Zauważ, że wielcy politycy i biznesmeni już dawno uporali się z tą błahą decyzją poprzez wybór 1-2 stylizacji.

Barack Obama na każdym swym wystąpieniu ubrany był w ciemny garnitur, a jedynym wyróżniającym się elementem był kolor krawatu.

Steve Jobs zawsze chodził w dżinsach i czarnym golfie i nie tylko nie jest to źle odbierane, ale stało się elementem jego marki.

Skoro już o markach mowa, to Mark Zuckerberg też najczęściej pojawia się w szarym T-shircie, a w chłodniejsze dni wkłada na niego ciemną bluzę z kapturem.

Z kolei doskonałym przykładem z polskiego podwórka jest Paweł Tkaczyk, który na każde swoje wystąpienie zakłada koszulkę z logiem Batmana i marynarkę. W jednym z wywiadów zdradził, że ma w szafie kilkanaście takich T-shirtów.

Jakiś czas temu zamówiłem sobie całą paczkę jednakowych T-shirtów i przygotowałem minimalistyczną stylizację do pracy. Ciężko mi było na początku się do tego przyzwyczaić, ale zauważyłem znaczący skok produktywności, a co więcej dużo szybciej przyzwyczaiłem się do wczesnego wstawania.

Więc postanowiłem uczynić kolejny krok…

2. Zjeść to samo śniadanie każdego dnia

Mama mi zawsze powtarzała, że śniadanie to najważniejszy posiłek w ciągu dnia. Skoro najważniejszy, to decyzja o tym, co zjeść też nie jest błaha. Znów pochłania określoną ilość energii.

Na szczęście podobnie jak w przypadku ubrań, nie trzeba stać przed lodówką, zastanawiając się, co zjeść, bo przecież można sobie wypracować posiłek, który będzie taki sam każdego dnia.

Agnieszka Skupieńska pisała kiedyś na swoim blogu, że codziennie je na śniadanie wypasioną owsiankę. Owsianka jest super śniadaniem, bo ma średni indeks glikemiczny i sporą wartość odżywczą, co oznacza, że ładuje nas energią na cały poranek.

Niestety moje codzienne jedzenie owsianki skończyło się wraz z podróżą do Gruzji, gdzie surowe płatki zalane zimną wodą skutecznie mnie zniechęciły do tego wykwintnego dania.

Po długich przebojach wypracowałem jednak posiłek, który jem prawie codziennie. Jest to moje własne musli z mlekiem. Połączyłem płatki owsiane z kukurydzianymi i pszenicą w miodzie. Do tego dodałem trochę rodzynek i wiórków kokosowych i powstała bomba energetyczna, w sam raz na początek dnia. Płatki kupuję na wagę w supermarkecie, więc z jednych zakupów mam jedzenie na 2-4 tygodnie.

Przy okazji pozbyłem się kolejnych mikrodecyzji – co kupić na śniadanie.

Po śniadaniu trzeba się w końcu wziąć do pracy i tutaj życie rzuca nam kolejne kłody pod nogi. Na szczęście można…

3. Każdego dnia zacząć pracę od tej samej czynności

Prokrastynacja często wynika z faktu, że po prostu nie wiemy, co mamy robić. Oczywiście każdy powie, że ma mnóstwo rzeczy do zrobienia, ale właśnie w tym sęk. Mając dużo zadań, trudno zdecydować, od którego zacząć swoją pracę.

Powtarza się ten sam schemat – niby prosta decyzja, a marnujemy czas, zastanawiając się, co będziemy robić.

Można oczywiście tworzyć plany dnia oraz listy ToDo, które poprawią naszą produktywność, ale co, jeśli któregoś dnia zapomnimy o przygotowaniu planu?

Dlatego ja swoja pracę rozpoczynam od wyczyszczenia skrzynki emailowej. Wiem, że są osoby, które uważają, że emaila można sprawdzać dopiero po zrobieniu czegoś bardziej znaczącego.

Ja jednak zauważyłem pewną zależność. Każdego dnia dostaję jakieś wiadomości. Rano jest mi się łatwiej z nimi uporać bo:

a) o godzinie, o której odpisuję na wiadomości prawie nikt nie jest online (pomiędzy 6, a 8), dlatego mam pewność, że nikt nie odpisze na moją wiadomość zanim uporam się ze wszystkimi mailami. Mając o godzinie 8:00 pustą skrzynkę jestem gotowy na napływ wiadomości z aktualnego dnia i ze wszystkim jestem na bieżąco. Jeżeli jakaś wiadomość wymaga podjęcia jakiejś akcji, wpisuję zadanie na listę ToDo, a email archiwizuję.

b) robię to codziennie, więc mam wypracowany schemat działania, który przyspiesza proces selekcjonowania wiadomości.

c) odpowiadanie na emaile jakoś bardzo nie angażuje fizycznie i psychicznie. Nawet jeżeli jestem jeszcze rozespany to sobie z nimi poradzę. Gorzej by było np. napisać scenariusz do materiału wideo.

Produktywny początek dnia

Powyższe 3 sposoby na produktywny początek dnia pozwalają wejść na właściwe obroty, a jednocześnie zachować energię na podejmowanie znaczących decyzji. Niech żyje minimalizm!

Jeśli masz własne sposoby na zredukowanie ilości podejmowanych decyzji, podziel się nimi w komentarzu.

Kamil Bąbel

11 komentarzy do “3 proste i skuteczne sposoby na produktywny początek dnia”

  1. Również podoba mi się rozwiązanie z mailami. Dodatkowo przyznam, że zdarza mi się kupować spodnie czy bluzki tego samego fasonu, rzeczywiście ułatwiło mi to wiele razy sprawę wyboru stylizacji.

  2. Przy dwóch pierwszych punktach bym chyba oszalała, ale dlatego planuję sobie jedzenie a ciuchów mam relatywnie mało, więc nie zastanawiam się długo 🙂 Mi wydaje się, że kobiety mają pod tym względem łatwiej, bo wystarczy, że mają kilka niezłych sukienek i całe myślenie odpada 🙂 Punkt ostatni bardzo mi się podoba i myślę, że z niego skorzystam. Na pewno taka schematyczność ułatwia pracę.

    1. Planowanie jedzenia też jest dobrą alternatywą, ale u mnie nie działało, bo nie było to priorytetem i często o tym zapominałem. A jak wiem, że zawsze jem to samo, to planowanie nie jest potrzebne.

  3. No i masz, złapałem się na tym, że intuicyjnie robię to samo. Jakoś tak wyszło, niejako samo z siebie. Już po paru tygodniach pojawiła się refleksja, że niby to samo, ale nie do końca to samo, bo jakoś inaczej. Bardziej na plus. Przydatny wpis, mi osobiście pomógł nieco poukładać kilka luźnych wniosków. 🙂

    1. Może i wstyd, może i nie, ale ja mam tylko kilka ciuchów, które noszę na codzień, nawet żadnej konkretnej stylizacji tylko zakładam to w czym mi akurat wygodnie. Także chyba mój czas jest w jakiś tam sposób odratowany. 😀 Co do drugiego punktu to również oszczędzam poprzez zaplanowane posiłki. W sumie wg mnie organizacja to podstawa – ile czasu można dzięki temu zaoszczędzić i przeznaczyć to na różne fajne wypełniacze czasu. 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *