Pomysł zrodził się dość spontanicznie, a decyzja została podjęta pod wpływem impulsu. Ale od początku…

Na Zakopiance pojawiam się jeszcze przed południem, ale muszę poczekać kilka minut na Magdę. W końcu się zjawia. Jeszcze tylko poszukiwanie odpowiedniego miejsca i zadebiutuję jako autostopowicz.

Minęło może 20 minut. Pierwszy samochód się zatrzymuje. Cóż za zaskoczenie – węgierska para wraca z wczasów w Polsce i może zabrać nas do Zakopanego.

Niecałe dwie godziny i jesteśmy na miejscu. Jeszcze kilka minut spaceru pod Gubałówkę i docieramy pod wysięgnik. Tam już czeka na nas Alex. Mówi, że już kiedyś skakał. My zrobimy to po raz pierwszy.

Wszystko dzieje się tak szybko, że nie zauważyłem kiedy Magda znalazła się na górze. Jeszcze kilka sekund niepewności i… BUNGEE!

Teraz kolej na mnie. Zaczynam wjeżdżać na górę. Kilka osób przyszło obejrzeć widowisko. Życzą powodzenia. Nie zmniejsza to jednak strachu. Po chwili patrzę w dół z wysokości 90 metrów, czyli mniej więcej z 30 piętra wieżowca. Stwierdzam, że patrzenie w dół wcale nie pomaga. Przeciwnie – czuję coraz większą obawę. Dlatego podnoszę wzrok i spoglądam na piękny krajobraz Tatr. Od razu lepiej!

Słyszę za plecami głos instruktora: „Kiedy będziesz gotowy, pochyl się do przodu”. Ok, chce mieć już to za sobą. Rozkładam ręce i… BUNGEE!

Wcześniej myślałem, że te 3 sekundy spadania trwa wieczność. Teraz wiem, że jest zupełnie odwrotnie – to jest jak kadr z filmu. Dopiero byłeś na górze, a już wisisz głową w dół na gumowej linie.

Chcesz wiedzieć, jak wyglądałem po skoku? Zobacz!

Jeszcze tylko Alex. Prosi mnie, abym nagrał mu film. Ręce mi tak drżą, że trudno jest mi utrzymać telefon. Ale Alex już wjeżdża na górę. Nie zastanawia się długo. Po prostu… BUNGEE!

Po chwili stoimy całą trójką na stabilnym gruncie: szczęśliwi i zadowoleni.

Dodam tylko, że uśmiech nie zniknął z mojej twarzy do końca dnia.

Musiało to naprawdę pozytywnie wyglądać, skoro powrotnego stopa złapaliśmy w kilkanaście sekund. 😉

Kamil Bąbel

5 komentarzy do “Ile warte są 3 sekundy swobodnego spadania?”

  1. Szczerze? Zero odczuć! Po prostu spadasz. Dopiero, gdy lina Cię zahamuje, to wraca świadomość i w jednym momencie dostajesz niesamowity zastrzyk szczęścia.

    To samo z przerażeniem… Dopiero po pierwszym poderwaniu przez linę zaczynasz się zastanawiać, czy zatrzyma Cię drugi raz.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *