Jeśli uwierają Cię ramy stanowiska zawodowego czy roli społecznej, jaką pełnisz, ten artykuł jest dla Ciebie. Pokażę Ci w nim, jak eksplorować i doświadczać życia w pełniejszy sposób dzięki interdyscyplinarności.
Osobiście na pytanie „Czym się zajmujesz?”, najchętniej odpowiadałbym „Wszystkim!”, ale zawsze wydawało mi się to niezgodne ze społecznymi oczekiwaniami w zakresie specjalizacji. Dlatego zapytałem o to na Twitterze:
O ile wyniki tej internetowej ankiety nie mają żadnej wartości naukowej, to pokazały mi, że problem nie jest ze mną, tylko ze społecznymi oczekiwaniami. Tak się zaczęła moja przygoda z eksplorowaniem tematu interdyscyplinarności.
Jeśli chcesz sprawnie poruszać się we więcej niż jednym obszarze zainteresowań i swobodnie łączyć je ze sobą, z przyjemnością powiem Ci, jak to osiągnąć.
Artykuł dostępny jest również w wersji audio:
Subskrybuj podcast: Spotify | Google Podcast | YouTube | RSS
Nie ma czasu do stracenia. Nowe umiejętności czekają na odkrycie. Zaczynajmy!
„Istota ludzka powinna umieć zmieniać pieluchy, zaplanować inwazję, ubić wieprza, zbudować statek, zaprojektować dom, napisać sonet, poprowadzić księgę rachunkową, zbudować mur, nastawić złamanie, pocieszać umierających, wydawać rozkazy, przyjmować rozkazy, działać w grupie, działać samemu, rozwiązywać równania, analizować nowe problemy, roztrząsać nawóz, zaprogramować komputer, ugotować smaczny posiłek, walczyć skutecznie i umrzeć chwalebnie. – Specjalizacja jest dla owadów.”
Robert A. Heinlein
Interdyscyplinarność? A po co to komu?
Jako małe dzieci, każde z nas było miniaturowym człowiekiem renesansu. Interesowało nas wszystko dookoła. W szkole też uczyliśmy się różnych przedmiotów: matematyki i historii, biologii i języków, muzyki i wychowania fizycznego.
Dopiero gdzieś w szkole średniej zaczęto od nas oczekiwać, że określimy jedną dziedzinę, którą będziemy się zajmować przez resztę życia.
Od tego momentu wszyscy się specjalizują. Lekarze, prawnicy, programiści, a nawet przestępcy. Dlaczego? Powód jest prosty – im bardziej jesteś wyspecjalizowany, tym więcej zarabiasz.
Specjalizacja została rozpowszechniona przez kapitalizm. Pracodawcy nie szukają lekarzy, którzy latają w kosmos. Nie szukają nawet programistów, którzy potrafią gotować. Szukają jednej konkretnej umiejętności. Innymi słowy szukają zasobu, który pomoże im osiągać zysk.
Czy bycie zasobem jest wszystkim, do czego jesteś zdolny_a?
Istnieją jednak pewne zagrożenia specjalizacji, o których nie mówi się (przynajmniej niezbyt często).
Zagrożenia wynikające ze specjalizacji
Trudności w adaptacji
Wyobraź sobie taką HIPOTETYCZNĄ sytuację:
Daleko w Azji Wschodniej wybucha ognisko niezidentyfikowanej choroby zakaźnej. Wirus bardzo szybko przenosi się z człowieka na człowieka. W ciągu kilku miesięcy świat pogrąża się w pandemii śmiertelnej choroby. Biura, szkoły i urzędy zostają zamknięte. Niektóre branże odnotowują gwałtowny spadek przychodów. W wyniku zwolnień masa ludzi traci pracę i nie ma perspektywy na znalezienie innej.
Tak, to wydarzyło się naprawdę pod koniec 2019 roku i spowodowało, że tysiące ludzi musiało się PRZEBRANŻOWIĆ. Nie muszę chyba tłumaczyć, że przebranżowienie się, kiedy jesteś specjalistą w jednej dziedzinie nie jest wcale ani łatwe, ani szybkie.
Robotyzacja i automatyzacja
Nie trzeba czekać na kolejną pandemię, aby znów się przekonać, że specjalizacja nie zawsze popłaca. Wystarczy zgłębić temat robotyzacji i automatyzacji procesów biznesowych.
W najbliższych latach stanowiska opierające się na wykonywaniu wąskiego zakresu prostych czynności, będą sukcesywnie zastępowane przez roboty, algorytmy i sztuczną inteligencję. Jeśli Twoja praca sprowadza się do kopiowania i wklejania, to nie wróżę Ci świetlanej przyszłości.
Wypalenie
Ludzie przeskakują z firmy do firmy, szukając rozwiązania problemu monotonii i wypalenia zawodowego. Tymczasem odpowiedzią na te problemy jest zgłębianie innych dziedzin nauki.
Specjalizacja jest jedną z przyczyn szerokiej skali zjawiska wypalenia. Zabierając pracownikom przestrzeń do eksplorowania, pozbawiono ich również długofalowej motywacji do działania.
Jak rozwijać interdyscyplinarne podejście do życia: dwie strategie
Raczej nie jest łatwo być jednostką pokroju Leonarda da Vinci, albo Alberta Einsteina. Mimo to uważam, że w wielu z nas drzemie potencjał homo universalis – człowieka wszechstronnego.
Aby go w sobie odkryć możemy zastosować dwie strategie dążenia do interdyscyplinarności.
Pierwsza strategia: rozwój kierunkowy
Rozwój kierunkowy opiera się na koncepcji umiejętności w kształcie litery T. Linia pionowa odpowiada pogłębieniu wiedzy w dziedzinie, w której jesteśmy specjalistami. Natomiast linia pozioma – innym umiejętnościom, które powiązane są z naszą specjalizacją.
Wyjaśnię to na przykładzie gotowania.
Gotowanie jest umiejętnością, która wymaga chociaż podstawowego pojęcia o koncepcji smaku, zjawiskach chemicznych i fizycznych, wiedzy z zakresu dietetyki, matematyki czy nawet sztuki.
To tylko gotowanie prawda? A daje nam potencjał, aby eksplorować dziedziny, w których mamy już jakieś podstawy.
Powiedzmy, że umiejąc gotować, zaczniesz dbać o wygląd jedzenia na talerzu. Nim się obejrzysz, będzie Cię można nazwać food designerem. A stąd już niedaleka droga do fotografii kulinarnej (Grażyna, moja znajoma, uczy fotografii kulinarnej, więc jeśli temat Cię interesuje, to odsyłam na jej stronę).
Jak wykorzystać tę strategię krok po kroku?
- Zdefiniuj, jaka jest Twoja specjalizacja.
- Określ umiejętności, które powiązane są ze specjalizacją i w których masz już jakąś wiedzę.
- Wybierz umiejętność lub umiejętności, które chcesz rozwinąć.
- Zacznij się uczyć.
Podam Ci jeszcze jeden przykład – mój własny: blogowanie.
Blogowanie to zdecydowanie interdyscyplinarne zajęcie. Kiedy mówię, że bloguję, to tak naprawdę nie mam na myśli jednej czynności. Nie chodzi tu o pisanie, jak mogłoby się na pierwszy rzut oka wydawać. Pisanie jest tylko wycinkiem z całego spektrum różnych zdolności.
W kroku pierwszym wyszedłem więc od pisania, jako głównej specjalizacji.
W kroku drugim zidentyfikowałem szereg umiejętności, wspomagających pisanie bloga:
- obsługa WordPress, jako systemu zarządzania treścią,
- optymalizacja strony pod kątem wyszukiwarek (SEO),
- promocja tekstów w social mediach,
- email marketing i tworzenie newsletterów,
- wyszukiwanie informacji i praca z tekstami źródłowymi,
- grafika i wizualizacja danych,
- tworzenie materiałów wideo lub podcastów,
- korekta tekstu,
- zarządzanie treścią i redagowanie strony,
- automatyzacja zadań.
Krok trzeci i jednocześnie czwarty to wybór i nauka tych tematów. Tak naprawdę przez 10 lat blogowania, pogłębiłem większość z nich i wykorzystałem w praktyczny sposób:
- Obsługa WordPressa zaprowadziła mnie to etapu tworzenia stron i blogów dla innych osób oraz rozwinięcia umiejętności programistycznych.
- SEO również zajmuję się zawodowo.
- Przez pewien czas prowadziłem szkolenia z email marketingu. Napisałem też pracę licencjacką w tym temacie.
- Dobrze sobie radzę z tworzeniem grafik, montażem wideo czy pracą z dźwiękiem na własne potrzeby.
- Na moment pisania tego tekstu zarządzam siedmioma stronami internetowymi i redaguję do nich treści.
Chciałbym jednak podkreślić, że istotne jest to, aby dać sobie przyzwolenie na odcięcie pewnych gałęzi.
Nie możemy w nieskończoność rozwijać się we wszystkich kierunkach. Musimy wiedzieć, jaki poziom jest dla nas wystarczający.
Dla mnie np. tworzenie grafik na własne potrzeby było tą granicą. Uznałem, że nie jest to rzecz, której chcę poświęcać dużo czasu i przeszedłem na inne obszary.
Interdyscyplinarność nie polega bowiem na tym, że we wszystkim jesteś ekspertem_ką. Interdyscyplinarność polega na tym, że orientujesz się w wielu dziedzinach, łączysz je ze sobą, jesteś w nich wystarczająco dobry_a, ale masz również świadomość, czego nie wiesz.
I to jest całkowicie ok.
Druga strategia: rozwój oportunistyczny
Zupełnie inną strategią interdyscyplinarnego rozwoju umiejętności jest nauka oportunistyczna.
Co mam przez to na myśli?
Chodzi mi o rozwój w dziedzinach niezwiązanych z naszą specjalizacją. Życie podsuwa nam przeróżne możliwości zdobywania nowych kompetencji. Natomiast nie zawsze jesteśmy w stanie świadomie je wykorzystać.
Dlaczego? Ponieważ jest to trudne. Często są to tematy wykraczające poza krąg naszych zainteresowań. Jeśli czegoś kompletnie nie rozumiemy, będzie się nam to wydawać nieciekawe, niepraktyczne, albo nieosiągalne.
Tymczasem posiadanie kompetencji w całkowicie innej kategorii ma dużo sensu. Szczególnie jeśli te kompetencje wykorzystują różne obszary aktywności mózgu. Potocznie powiedzielibyśmy o umiejętnościach przypisanych prawej i lewej półkuli.
Albert Einstein poza tym, że był wybitnym fizykiem, był również skrzypkiem. Grał od szóstego roku życia do późnej starości. Z relacji jego dzieci wiemy, że wykorzystywał skrzypce, kiedy nie mógł rozwiązać jakiegoś skomplikowanego, logicznego problemu.
Badania pokazują, że przeplatanie przedmiotów w czasie nauki może korzystnie wpływać na jej efekty.
W powiedzeniu „łapać kilka srok za ogon” może więc nie być aż tyle sensu, niż mogłoby się wydawać. Jeśli mądrze podejdziesz do tematu możesz zwiększyć swoją produktywność, robiąc jednocześnie kilka rzeczy jednocześnie.
Nie jest tajemnicą, że podczas długiej nauki lub rozwiązywania trudnego problemu człowiek traci koncentrację. Zajęcie się zupełnie innym tematem pozwala odblokować potencjał w tym pierwszym. Obje te czynności mogą „karmić się” wzajemnie i podnosić efektywność obu procesów.
Badania z udziałem chemików wykazały, iż nobliści 25 razy częściej śpiewają, tańczą lub grają na scenie niż przeciętni naukowcy, 17 razy częściej tworzą sztukę wizualną, 12 razy częściej piszą wiersze i 4 razy częściej są muzykami.
Jak zatem możemy wykorzystać rozwój oportunistyczny?
- Otwórz się na nowe możliwości. Nastawienie do nauki jest tu kluczowe.
- Zerwij nisko wiszące owoce. Sprawdź, czy to w ogóle dla Ciebie.
- Pogłębiaj swoje umiejętności (jeśli chcesz).
Zwrócę tutaj uwagę na krok drugi. Nie zaczynaj od drążenia szczegółów. Skup się na ogólnych koncepcjach, aby zdobyć podstawy. Doskonałym rozwiązaniem, aby przetestować nowy obszar jest przeczytanie jednej książki z tego zakresu, uczestnictwo w krótkim kursie lub szkoleniu, albo przejrzenie tematycznego bloga.
Przykładem oportunistycznego rozwoju jest w moim przypadku tematyka rowerowa.
Nie łączyłem nigdy rowerów z obszarem, w którym mógłbym się rozwijać. Po prostu był to dla mnie codzienny sposób poruszania się oraz dobra zabawa.
Szybko jednak zostało to dostrzeżone i zacząłem dostawać różne pytania o dobór sprzętu, ktoś poprosił mnie o pomoc w zakupie roweru, inna osoba o prostą naprawę. W końcu ktoś sprezentował mi książkę o rowerach i tak chcąc, nie chcąc, zostałem uznany za eksperta w tym zakresie.
Korzystając więc z tej okoliczności, podszkoliłem się w temacie, zapisałem się na kurs instruktora turystyki rowerowej i zacząłem obserwować więcej osób związanych z branżą rowerową na Twitterze.
Zauważ, że nie zaczynałem od nauki rozróżniania wszystkich producentów szprych. Zacząłem od megaprostych i praktycznych rzeczy. Dopiero wraz z czasem i rozwojem zainteresowania można iść w głąb lub w szerz (jeśli wciąż pamiętasz, czym jest koncepcja umiejętności w kształcie litery T).
Którą strategię wybrać?
Każda z nich ma swoje ograniczenia. Rozwój kierunkowy może być ekscytujący na początku, ale w dłuższej perspektywie może prowadzić do podobnej monotonii, jak poruszanie się w jednej dziedzinie.
Natomiast rozwój oportunistyczny powoduje szybkie zastrzyki dopaminy przy rozpoczęciu nauki, przez co prowadzi do ciągłego skakania z kwiatka na kwiatek. Leonardo da Vinci nie tylko stworzył wiele przełomowych idei. Okazuje się, że miał też mnóstwo takich, które rozpoczął i szybko porzucił.
Kluczowy jest więc balans pomiędzy tymi strategiami. Należy świadomie wybierać kierunki swojego rozwoju i dbać, by pomiędzy ilością dyscyplin, a jakością wiedzy została zachowana równowaga.
Jedną z funkcji, jakie spełniają uczelnie, jest układanie sylabusów – dobieranie optymalnego zestawu przedmiotów dla danego kierunku. W samokształceniu nie można zapominać o tej funkcji. Trzeba być uniwersytetem dla samego siebie i ułożyć sobie sylabus rozwoju umiejętności: z jednej strony wystarczająco szeroki, a z drugiej zawężony do kluczowych kompetencji.
Ludzie renesansu dziś są zdecydowanie bardziej potrzebni, niż w renesansie
Interdyscyplinarność w świecie specjalizacji nie zawsze jest mile widziana. Chcę, żebyś miał_a tę świadomość. Ludzie, którzy poruszają się w dwóch lub więcej dziedzinach mogą być uznawani za przekraczających normy instytucjonalne. W związku z tym może być wobec nich stosowana marginalizacja, ograniczenie dostępu do zasobów lub inne sankcje.
Mimo tego obciążenia, uważam, że warto dążyć do bycia człowiekiem renesansu we współczesnym świecie. A co ważniejsze – jest to możliwe. Eksperci są zgodni, co do tego, że biegłość wielokierunkowa nie jest wrodzona, lecz wyuczona.
Przyjmując zasadę „uczymy się aż do momentu, kiedy będziemy wszystko wiedzieć”, mamy wciąż przestrzeń na to, żeby stać się homo universalis.
Dlaczego to takie ważne?
Współczesny świat jest inny, niż był ponad 500 lat temu. Zmiany klimatu, pandemie, terroryzm, cyberbezpieczeństwo, nierówności społeczne czy ochrona planetarna to wyzwania, z którymi można sobie poradzić wyłącznie z multidyscyplinarnym podejściem.
Potrzebujemy więc ludzi, którzy będą pomostem dla specjalistów. Potrzebujemy ludzi o podejściu interdyscyplinarnym, którzy potrafią dostrzec szerszy obraz problemu.
Nie czekajmy na nich. Stańmy się nimi.
Napisz w komentarzu, czy uważasz się za człowieka renesansu czy za ukierunkowanego specjalistę.
- Drzemka w ciągu dnia – kiedy i jak długo? - 21 kwietnia 2024
- Jak być lubianym? Proste zmiany, wielkie efekty - 27 marca 2024
- Prosty przepis na pomnażanie pieniędzy - 30 listopada 2023