Wiele osób zastanawia się, jak ruszyć z miejsca w życiu. Ogarnia ich stagnacja i brak chęci zmiany. Z pomocą przychodzi Alastair Humphreys i jego książka „The Doorstep Mile”. Książka jest wprawdzie o przygodowym życiu, ale „przygodowe życie” dla każdego może znaczyć co innego. Każdy wyciągnie z niej dla siebie inne wnioski. Ja chciałbym postawić pytania, które warto sobie zadać, żeby zacząć działać i ruszyć z miejsca.

Dørstokkmila, czyli po angielsku tytułowa „the doorstep mile”, a po polsku powiedzielibyśmy „mila progowa”, to norweskie określenie, wyrażające odległość, jaką trzeba przejść, zanim wyjdzie się z domu, a związane jest z trudnością w rozpoczęciu działania. Jeśli pokonasz milę progową, czyli ruszysz z miejsca, dalej idziesz już z górki.

Może trochę trudno to zrozumieć, dlatego wyobraź sobie, że siedzisz z kubkiem ciepłego kakao w wygodnym fotelu. Grzejesz się w cieple kominka, może nawet lekko przysypiasz, delektując się tym stanem błogości.

I wtedy właśnie musisz wyjść na zewnątrz, gdzie trwa zamieć śnieżna. Jest ciemno, mróz szczypie w policzki, a wiatr przeszywa do szpiku kości. Musisz, bo jesteś… wikingiem.

Niby wszystko wydaje się proste i zajmuje chwilę – wstać, ubrać się, wyjść, zamknąć drzwi od zewnątrz. W praktyce jednak odkładasz jak najdłużej podjęcie działania, które nie jest związane z przyjemnością i przedłużasz stan przyjemności.

Myślę, że jeśli choć raz nie chciało Ci się wstać do pracy, to wiesz, o czym mówię.

„The Doorstep Mile” autorstwa Alastaira Humphreysa to książka, która ma na celu skłonić Cię do działania lub mniej subtelnie: kopnąć Cię w tyłek, żebyś ruszył_a z miejsca.

Wybrałem kilka pytań z książki, które właśnie takiego kopniaka mogą Ci zadać.

6 pytań, które warto sobie zadać, aby ruszyć z miejsca

Jak chcesz przeżyć swoje życie?

Autor zamieścił w książce cytat z wiadomości, jaką otrzymał od jednego z czytelników, a która brzmiała następująco:

„Mój tata zawsze chciał podróżować. Zawsze. To była jego pasja i ciągle o tym mówił. Ale wiesz co, nigdy tego nie robił. Zawsze były ku temu jakieś powody. Nie był w stanie, miał pracę, mama nie chciała jechać… Dzień po przejściu na emeryturę, spłacił kredyt hipoteczny, a następnie zamówił wymarzoną wycieczkę do Ameryki. Następnego dnia dostał zawał i zmarł”.

To jak spędzamy każdy swój dzień, jest jednocześnie tym, jak spędzamy swoje życie. Jeśli chcesz przeżyć swoje życie inaczej, niż to wygląda teraz, musisz zmienić sposób w jaki spędzasz swoje dni i godziny.

Zastanów się więc, jakie chcesz mieć życie, jak chcesz, żeby wyglądało i jaki obraz tego życia wyłania się z aktualnych dni. Co musisz zrobić, żeby się to zmieniło?

Zawsze możesz wrócić do stanu poprzedniego, jeśli nowy Ci się nie spodoba. Dalej możesz być specjalistą do spraw, albo menedżerem czegoś, a nawet dyrektorem jakimśtam. Ale, żeby zobaczyć, jak jest po drugiej stronie, potrzebujesz odrobiny odwagi, żeby zostawić swój trzywyrazowy tytuł zawodowy i stworzyć sobie nową rolę.

Lubisz czytać książki? Sprawdź też moją:

„Zatrzymajmy się w Gruzji”

To relacja z niezwykłej podróży trzema małymi autami w serce Kaukazu. Siódemka młodych, nieco jeszcze naiwnych ludzi, postanawia zmierzyć się z drogą spiętrzoną ciągłymi przeszkodami.

Jakie przeszkody stoją Ci na drodze?

Masz ambitne plany i marzenia, ale masz też obowiązki i codzienne życie. To zrozumiałe. Czy da się to pogodzić? W jaki sposób możesz to zrobić? Czy np. tak jak ja, decydując się na 3000-kilometrową podróż w granicach własnego miasta? Czy może inaczej? A może nie da się tego pogodzić?

Tak naprawdę istnieją 2 rodzaje przeszkód:

  1. Praktyczne (np. brak czasu, brak pieniędzy, brak umiejętności),
  2. Mentalne (np. nie mam odwagi, nie jestem wystarczająco dobry_a, nie poradzę sobie).

Z większością jednak jesteś sobie w stanie poradzić. Problem polega jednak na tym, że coraz częściej żyjemy w wyimaginowanym świecie, w którym, niczym na Instagramie, żadne przeszkody nie istnieją. Przez to w realnym świecie przestajemy się z nimi mierzyć.

Może nawet myślisz sobie w tym momencie:

Odczep się, moja sytuacja jest inna. Ty możesz sobie robić wyjątkowe rzeczy, ale ja nie!

Tylko, że ten głos w Twojej głowie nie krzyczy na przypadkowego autora przypadkowej książki, ani na przypadkowego blogera streszczającego wnioski z tej książki. Ten głos to Ty, krzyczący_a na samego_ą siebie.

Nie martw się, to dobry znak – wypisz wszystkie „ale”, które chcesz wykrzyczeć mi w twarz i będziesz mieć listę przeszkód, które stoją Ci na drodze.

Ile tracisz przez przeszkody, które nie pozwalają Ci ruszyć z miejsca?

Przeszkody w oczywisty sposób ograniczają nasz potencjał, ale z drugiej strony po pewnym czasie się do nich przyzwyczajamy i nie chcemy ich zmieniać.

To trochę jak z urwanym klawiszem w klawiaturze. Na początku jest duży dyskomfort, ale szybko się orientujesz, że doskonale radzisz sobie bez niego. Wprawdzie wymiana przywróciłaby pełnię komfortu, jednakże odkładasz ten moment, bo przecież alternatywne rozwiązanie działa.

Dobrym sposobem jest zastanowienie się, ile tracisz przez te ograniczenia:

  • Ile straciłeś przez ostatnie 10 lat? Co przez to straciłeś/aś w różnych sferach swojego życia?
  • Ile tracisz dzisiaj? W czym przeszkadza Ci w tym momencie?
  • Ile stracisz w ciągu kolejnych 10 lat, jeśli ich nie wyeliminujesz?
przeszkody w życiu często nie pozwalają ruszyć z miejsca
Przeszkody w życiu często nie pozwalają ruszyć z miejsca. Można je jednak pokonać.

Jak możesz zdobyć więcej czasu, aby ruszyć z miejsca w kierunku, w którym pragniesz iść?

Po zakończeniu edukacji niewielu może sobie pozwolić na więcej niż kilka tygodni wolnego. Z drugiej jednak strony, (przynajmniej w teorii) mamy około 100 dni wolnych w ciągu roku. Dodatkowo poza 40 godzinami pracy w tygodniu masz 128 godzin dla siebie.

Wykorzystuj popołudnia i weekendy, żeby spędzać czas tak, jak lubisz (pisz książkę, gotuj, uprawiaj ogródek itp.). Miej jakieś hobby i kultywuj je jak najdłużej.

Co jesteś w stanie zrobić w tydzień? Co jesteś w stanie osiągnąć, jakie wspomnienia zgromadzić?

Prawdopodobnie znasz wiele ludzi, którzy lubią narzekać na poniedziałki. Dla mnie poniedziałki są ekstra! A to dlatego, że mam świadomość, że zostało mi ich tylko około 2000. Dlatego staram się je wykorzystywać na maxa, nawet jeśli jest to popołudniowa przejażdżka rowerem i przyrządzenie kolacji.

Jeśli spytasz ludzi, dlaczego nie kończą pracy o 17:00, to odpowiedzą: „bo inni też nie kończą”. Tymczasem wszyscy chcą iść do domu. Nawet szef. Ludzie po prostu robią niewłaściwe rzeczy, bo inni też je robią. Nie zastanawiają się nad ich sensem.

Istnieje popyt na nasz czas. W wieku, w którym możemy zrobić najwięcej rzeczy ten popyt jest największy, dlatego należy się zastanowić, czym warto być zajętym:

  • Ratowaniem świata?
  • Zmienianiem świata?
  • Wzbogacaniem się?
  • Spełnianiem marzeń?
  • Wychowywaniem dzieci?
  • Uszczęśliwianiem innych?

Jaka jest minimalna wersja marzenia, które chcesz spełnić?

Często zapominamy, że trzeba zacząć od jednego kroku, a nie od tysiąca. I to nas najbardziej przeraża. Dlatego warto zredukować swoje marzenie do czegoś, co jesteś w stanie zrobić w ciągu najbliższego tygodnia, albo podzielić je na mniejsze kawałki, tak jak w moim przypadku.

Nawe jeśli nie możesz zrobić czegoś wielkiego, zawsze bowiem możesz zrobić COŚ. A coś, to znacznie więcej niż NIC.

  • Nie możesz zdobyć korony ziemi? Zdobądź koronę gór Polski.
  • Nie możesz zdobyć korony gór Polski? Wybierz tylko jeden szczyt.
  • Nie możesz zdobyć nawet jednego szczytu? Wejdź na najbliższe wzniesienie w Twojej okolicy.
  • Nie możesz zrobić nawet tego? Przejdź się wokół własnego domu.

Zawsze znajdziesz jakąś małą rzecz, którą możesz zrobić. Ale pamiętaj, że nie chodzi tutaj o robienie rzeczy na małą skalę. Chodzi o uzyskanie rozpędu, by ruszyć z miejsca i spełniać wielkie marzenia.

Jesteś, czy tylko wydajesz się być?

To nie do końca zrozumiałe pytanie wywodzi się od łacińskiej sentencji esse quam videri, którą można przetłumaczyć właśnie w ten sposób: „bardziej być, niż wydawać się”. W ramach tego pytania warto się zastanowić, czy rzeczywiście realizujesz w życiu rolę, którą się określasz?

Przykładowo – określasz się mianem podróżnika_czki, tymczasem sprowadza się to do wrzucania na Instagrama zdjęć sprzed 3 lat, bo od tamtego czasu nie byłeś_aś w żadnej podróży.

Ja na przykład określam się czasem mianem humanisty, ale wtedy zadaję sobie pytania: „Kiedy ostatnio nauczyłem się czegoś nowego? Jak szeroki jest wachlarz moich umiejętności? Czy wykorzystuję te umiejętności na co dzień w praktyce?”. To pomaga mi rozpoznać, czy faktycznie jestem humanistą, czy tylko wydaję się nim być.

A jak to jest w Twoim przypadku? Jakie jest twoje esse quam videri?

Dlaczego warto coś zrobić?

Powodów na to, żeby ruszyć z miejsca i zacząć działać może być mnóstwo. Podobnie jak sposobów realizacji tych działań. Ja jednak zostawię Cię z tym cytatem Carla Gustava Junga na koniec:

Jeśli masz życie, którym ciągle możesz żyć, powinieneś nim żyć.

Kamil Bąbel

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *