Słuchaj na: Spotify | Google PodcastyAnchor FM | Pocket Casts | RSS

Zapraszam Cię na rozmowę o dzikiej kuchni z Kasią Banaś. W tym odcinku dowiesz się:

  • dlaczego warto zainteresować się dziką kuchnią,
  • jak zbierać dziko rosnące rośliny,
  • skąd czerpać informacje i przepisy,
  • dlaczego sterylne jedzenie kupione w sklepie wcale nie musi być zdrowsze,
  • od czego zacząć swoją przygodę z dziką kuchnią.

Jest to trzeci odcinek podcastu, w którym moi goście dzielą się swoimi niecodziennymi doświadczeniami, umiejętnościami i dokonaniami.

Nagranie z naszej rozmowy możesz również obejrzeć na YouTube’ie, a poniżej znajdziesz transkrypcję wywiadu z odnośnikami do omawianych materiałów.

Zobacz również poprzedni odcinek z Michałem Grabowskim.

Cześć, z tej strony Kamil Bąbel z bloga sredniozaawansowany.pl. Dziś jest środa, 11 listopada 2020 roku. Chciałbym Cię zaprosić na rozmowę z Kasią Banaś. Kasia jest entuzjastką jedzenia, współautorką podcastu “Sianko”, pracującą na co dzień w sklepie ze zdrową żywnością bez opakowań. Porozmawiamy dzisiaj o życiu bliżej natury, zbieraniu dziko rosnących roślin oraz przygotowywaniu z nich posiłków. Zapraszam do słuchania! 

Cześć Kasia!

Cześć Kamil!

Bardzo dziękuję że zgodziłaś się wystąpić w naszym wywiadzie. Dzisiaj będziemy rozmawiać o dzikiej kuchni, diecie powiedzmy naturalnej. Na początek, zanim zaczniemy chciałbym, żebyś powiedziała kilka słów o sobie, żeby nasi słuchacze mogli Cię lepiej poznać.

Dobra. Po pierwsze też mega dzięki za to zaproszenie, za to, że jestem tutaj. A o mnie krótko to: nazywam się Kasia Banaś, od niedawna mieszkam w Gdyni, w bardzo fajnym miejscu do życia. Opisuje siebie często jako taką entuzjastkę jedzenia i żywności, ale to nie jest tak, że po prostu lubię jeść, bo na to się składa trochę więcej rzeczy. Jedną z takich właśnie… z takich rzeczy, która teraz aktualnie zajmuje mój czas, to jest taki projekt: “projekt skierowany do miejskich ogrodników” – tak to się ładnie nazywa. Ruszamy z tym za dwa tygodnie. 

Ogólnie też mam doświadczenie właśnie jako rolniczka, rolniczka miejska, miejska ogrodniczka. Interesuje mnie też temat pozyskiwania żywności, czyli też skracania łańcuchów dostaw. Pracowałam w kooperatywie spożywczej, czyli w takim miejscu, gdzie pozyskuje się po prostu bezpośrednio jedzenie od rolników. A obecnie pracuję po prostu w sklepie zero waste, czyli w sklepie, gdzie wszystkie rzeczy są dostępne bez opakowań, właśnie ze zdrową żywnością. I to jest część mojego etatu, a po godzinach pracuję też nad projektem Sianko, razem z moim chłopakiem Wojtkiem. 

I to jest taka przestrzeń wirtualna, gdzie dzielimy się patentami na to, jak żyć w mieście, mając duszę wieśniaka trochę i tam właśnie poruszamy też różną tematykę zawsze związaną z jedzeniem, z ekologią. No i tak na koniec jeszcze właśnie mogę powiedzieć to, że właśnie uwielbiam jeść, uwielbiam gotować, uwielbiam poznawać nowe smaki poprzez podróżowanie. Kiedyś bardziej to podróżowanie dalekie, a teraz nieco bliższe, nawet sam właśnie spacer na łąkę jest dla mnie taką małą kulinarną podróżą.

Tak, myślę, że jedzenie to jest taki temat, który dotyczy wielu osób, więc dla wielu może być interesujący. Powiedz w ogóle, jeśli rozmawiamy o dzikiej kuchni i spotykasz się z osobami, które pierwszy raz dowiadują się, że coś takiego w ogóle istnieje, jakie są ich najczęstsze reakcje? 

Reakcje są różne. Są bardziej pozytywne i mniej pozytywne. Do tych mniej pozytywnych na pewno… bardzo często spotykam się z takim pytaniem, czy ja się w ogóle nie boję na przykład, że się zatruję. To jest taka pierwsza rzecz. Że zjem coś co po prostu mi bardzo zaszkodzi i no i po prostu poważnie może to zaszkodzić mojemu życiu czy też zdrowiu. To jest taka dosyć częsta reakcja. 

„Dzika kuchnia? Nie boisz się?”

Drugą rzeczą jest to, że często ludzie się mnie pytają, czy nie boję się tak naprawdę zbierać roślin z miasta po prostu, no bo ludziom wydaje się, że to jest po prostu bardzo zanieczyszczone. Mamy pełno samochodów, spalin, jakichś… nie wiem… po prostu zatruć w glebie i często właśnie też się spotykam z takim pytaniem: czy się nie boję tego. Ale to są właśnie te negatywne powiedzmy aspekty i pytania. 

Natomiast też  naprawdę często spotykam się z taką… z takim pozytywnym zaskoczeniem i z takim… taką po prostu pozytywną reakcją, zainteresowaniem, dopytywaniem i już nie raz się spotkałam z tym, że wysyłałam znajomym czy też bardziej mniej znajomym osobom poradniki, jakieś porady właśnie, jak zbierać zioła, jak je rozpoznawać, wysyłałam książki różnorakie. Także cieszę się, że też być może przez właśnie moje zainteresowanie tematem, to idzie gdzieś tam dalej w świat i i inne osoby też wchodzą głębiej po prostu w ten temat.

Rozumiem. Myślę, że jak zastanawiałem się, jakie mogą być obawy słuchaczy na temat właśnie zbierania dzikich roślin, to pierwszą rzeczą, jaka przyszła mi na myśl, to jest właśnie to, że żyjąc w mieście ten dostęp jest z jednej strony utrudniony, natomiast z drugiej strony, to co powiedziałaś – jest taka obawa o to czy to jest zdrowe. I chciałem Cię jeszcze dopytać o to, jak Ty uważasz, jak sądzisz i jak Ty podchodzisz do tego aspektu dzikiej kuchni w mieście?

Ok, czyli też właśnie związanej z tymi zanieczyszczeniami, tak?

Tak, tak. Czy w ogóle można znaleźć takie miejsca w mieście, gdzie takie rośliny można zbierać? Może można je wyhodować samemu, gdzieś na balkonie?

Jasne. Jeśli chodzi o zbieranie dzikich roślin, na pewno polecam wybieranie się w miejsca trochę mniej użytkowane – na zasadzie… nie powinny to być trawniki, czy jakieś nieużytki tuż przy wielkich drogach, no bo tak jakby intuicja nam podpowiada, że to faktycznie jest mocno zanieczyszczone, czy to przez samochody, czy to jakieś opady, czy jakieś jeszcze inne rzeczy. 

Produkty w sklepie mogą być bardziej zanieczyszczone

Ale ja też podchodzę do tego tematu troszeczkę tak, że próbuję uświadamiać ludziom, że kiedy na przykład kupujemy żywność w supermarketach, to przygotowane tam… po prostu dostępne tam jedzenie, czy to są warzywa, czy owoce, ono nie rośnie w jakiejś magicznej, idyllicznej krainie, gdzie nie ma dostępu do właśnie jakichś spalin. Bo najczęściej po prostu przyjeżdżając autem koło dużych autostrad, na pewno kojarzysz właśnie jakieś, czy to pola rzepaku, czy to po prostu jakiekolwiek inne pola. To są rośliny, które również rosną przy drogach, więc moje takie przeświadczenie jest takie, że tak naprawdę nawet jeżeli te rośliny tutaj w mieście też są w jakiś sposób zanieczyszczone, to na pewno nie w większym stopniu, niż te, które są dostępne dla nas w markecie. 

Ale też właśnie zachęcam, że jeżeli wybierasz się gdzieś, chcesz zbierać sam dla siebie rośliny, to żeby jak najbardziej to było… no miejsce po prostu mniej uczęszczane, czy to przez samochody, przez jakiś duży transport, czy przemysł. Ja na przykład mam bardzo ułatwione zadanie, bo mieszkam dosłownie pod lasem, więc tak jakby wychodzą z mojego bloku, mamy łąkę i zaraz poza łąką jest las. Także tutaj z tego miejsca nie boję się nic zbierać. 

No jedynym zanieczyszczeniem kolejnym, to jest zanieczyszczenie zwierzęce tak jakby. Tutaj nie wiem… tutaj chodzą psy, lisy, dziki. One mogą tutaj zanieczyścić te rośliny, ale to też można się tego wszystkiego pozbyć po prostu myjąc i jakoś tam oczyszczając te rośliny. Więc z mojej strony ja właśnie tak do tego podchodzę. Nie nie boję się tego zrywać bo ja i tak uważam, że mają na tyle dużo składników odżywczych, dużo więcej niż te dostępne w supermarkecie, że nawet jeżeli zanieczyszczenie jest tam jakieś, no bo na pewno jest, nie można powiedzieć, że to jest zupełnie czyste, to i tak uważam, że warto po prostu je zbierać.

Ok. No tak. Powiedziałaś, że konsumujemy w sumie to co jest w supermarketach więc z jednej strony troszkę się do tego przyzwyczailiśmy i chciałem, żebyś krótko powiedziała, dlaczego w ogóle warto spróbować spożywać rzeczy, które są dziko rosnące? 

Ok. No właśnie! Mnie też dziwi trochę fakt, że jest nam dużo łatwiej pójść do sklepu i kupić jakiś produkt zapakowany w plastik, jakieś opakowanie z etykietką, na której właściwie połowę produktów często nie umiemy rozpoznać. Nie rozpoznajemy, nie umiemy tego przeczytać nawet czasem, nie wiemy, co oznaczają te wszystkie nazwy, te typu “E” i tak dalej, a boimy się trochę zerwać po prostu jedną roślinę, która właściwie żywiła nas prawdopodobnie przez setki, a nawet tysiące lat. 

Dlaczego warto zbierać i jeść dzikie rośliny?

Ja zaczęłam na to zwracać uwagę i też rozumiem tak jakby, że wynika to często z takiej może niewiedzy, że w ogóle jest to możliwe, ale dlaczego warto zwrócić do zbieractwa? Ja też często mówię, żeby nie opierać się jakby w stu procentach na tych roślinach dziko rosnących, bo wiadomo no nie byłoby to może możliwe ze względu na takie zapotrzebowanie naszego organizmu na różne minerały i witaminy i składniki odżywcze, tylko zachęcam jakby do tego, żeby odrobinę tego zbieractwa do naszego życia powróciło, żeby po prostu móc trochę bardziej urozmaicić naszą dietę. Bo taki przeciętny Polak, przeciętny Kowalski po prostu ma mega ograniczoną i niezróżnicowana dietę, co prowadzi nas często do różnego rodzaju chorób.

I właśnie tutaj nam idą z pomocą te dzikie rośliny, które są takimi małymi bombami witaminowymi i właśnie odżywczymi I nawet parę razy w tygodniu dodanie sobie kilku listków czy jakiejś garstki różnorakich czy to ziół, czy to owoców, może pomóc nam po prostu wrócić do zdrowia, bo… No właśnie, w takiej pigułce jakie są zalety tych roślin? Po pierwsze to są rośliny dziko rosnące, czyli takie, przy których uprawie jakby nie ingeruję człowiek, tak? One rosną tam same. One są silne przez to, nie są nawożone żadnymi takimi pomocnymi im specyfikami czy to antygrzybowy, antypleśniowym i tak dalej. One same sobie tą odpornośc muszą wyrobić, więc automatycznie, kiedy my je zjadamy, zyskujemy też te wszystkie ich walory zdrowotne. 

Drugą rzeczą jest to, że często są pełniejsze w smaku, no bo to też wynika właśnie z tej ilości ich składników odżywczych. A jeżeli nie przemawia do nas taki prozdrowotny aspekt tych roślin, to też niezwykle ważne, przynajmniej w moim odczuciu jest to, że one są tak jakby najbardziej ekologicznym pożywieniem tak naprawdę, które sobie możemy wymyślić, bo są dostępne lokalnie, są sezonowe, nie muszą przejeżdżać żadnych kilometrów, nie są opakowane w plastiki. Tutaj jakby emisja CO2 nie występuje praktycznie. No bo musimy tylko wyjść i je zerwać. No i to są właśnie takie “super foods”, takie jedzenie bardzo bogate w składniki odżywcze, które jest też dostępne za darmo tak naprawdę.

Na naszych trawnikach, pod naszymi nogami rośnie naprawdę olbrzymia ilość tych wszystkich roślin, które mamy na wyciągnięcie ręki. Dosłownie na wyciągnięcie ręki. Więc wydaje mi się, że po prostu warto wrócić do tego zbieractwa chociaż w tej takiej niewielkiej ilości, żeby właśnie… ze względu na te prozdrowotne właściwości i to, że są mega mega ekologiczne.

Przykłady roślin, które rozpozna każdy z nas

Dobrze. Czy możesz podać kilka takich przykładów roślin, od których można zacząć, co do których mamy pewność, że są bezpieczne, że znajdziemy je praktycznie wszędzie i że spożywanie ich jest tak naprawdę dość powszechne, tylko nie zdajemy sobie z tego sprawy?

Okej no to na pewno wiele z nas rozpoznaje mniszka lekarskiego, czyli przysłowiowego mlecza. On sobie kwitnie właśnie na wiosnę, wypuszcza kwiaty, a teraz o tej porze roku już kwiatów nie ma, liści też nie ma, ale o tej porze roku możemy śmiało korzystać z jego korzenia na przykład. Z jego korzenia wytwarza się na przykład substytut kawy, więc też jest to ciekawa roślina.

No właśnie w tym momencie już jest taka pora roku, gdzie cała energia roślin ogólnie idzie w korzenie, więc już coraz mniej kwiatów, coraz mniej liści, ale na pewno na przykład też dzika róża. No każdy z nas na pewno ją widział, każdy z nas ją rozpoznaje. Można ją śmiało też zrywać jej owoce, dodawać sobie do herbaty. Można ją zasuszyć na przyszłość. 

Z takich roślin, które o tej porze jeszcze są dostępne, to też polecam poszukać na przykład takiej rośliny, która nazywa się “gwiazdnica”. To jest roślina, która o tej porze roku jeszcze zanim przyjdą mrozy jeszcze jest dostępna. Może z nazwy nie jest nam znana, ale na pewno… no na pewno ją kojarzysz i wszyscy słuchacze ją kojarzą, bo jest naprawdę wszechobecna tak naprawdę. 

A z innych roślin to na pewno lipa. To jest takie drzewo, które też… jej zapach jest tak charakterystyczny, że jestem pewna, że każdy z nas gdzieś ją widział, wąchał, kojarzy i tak dalej. 

No leśne jagody na przykład. To też jest  taka roślina, którą kojarzę gdzieś z dzieciństwa. Chodziło się, zbierało gdzieś tam przy lesie czy przy łąkach te leśne jagódki. 

No i pokrzywa na przykład. Pokrzywa to jest też wydaje mi się roślina, którą każdy kojarzy, każdy chociaż raz w życiu się poparzył. I też można ją z powodzeniem stosować w kuchni, można z niej zrobić zupę, można ją zblanszować, zrobić tak jak szpinak na przykład, ale też zrobić z niej napar i pić po prostu herbatki. 

Pamiętam jak wiosną po takim kilkugodzinnym spacerze wylądowałem w miejscu… w takiej przydrożnej knajpie. Pamiętam, że to był pierwszy dzień po pierwszej fali pandemii, jak otworzono restauracje. Wszedłem do tej knajpy. Oczywiście żadnego jedzenia jeszcze nie było przygotowanego. Była właśnie tylko zupa z pokrzyw. I zdecydowałem się na tą zupę. I faktycznie myślę, że była bardzo smaczna i myślę, że jest to dość niedoceniana roślina, a faktycznie można z niej zrobić dość ciekawe rzeczy i bardzo smaczne potrawy. 

Tak.

Skąd brać przepisy na potrawy z dzikich roślin?

Dobrze. Chciałem Cię jeszcze zapytać o to, skąd czerpać wiedzę na temat takich roślin, na temat przepisów? Ponieważ myślę, że to dość istotne, jeżeli ktoś chce zacząć, no to też potrzebuje zebrać trochę informacji, żeby wiedzieć od czego zacząć.

Tak. Na pewno przede wszystkim zachęcam też do tego, żeby zanim zaczniemy przygotowywać sobie te dania z dzikich roślin, żeby mieć pewność stuprocentową, że to jest ta dana roślina, na której nam zależy. Nie których nie sposób jest pomylić z jakimiś innymi typu właśnie… No pokrzywa w sumie ma akurat taką swoją konkurentkę – to jest jasnota, która jest bardzo podobna i często jest mylona, aczkolwiek jasnota też jest jadalna, także tutaj nie ma problemu akurat z tą rośliną, ale też właśnie zachęcam do tego, żeby po prostu najpierw trochę poczytać. 

Ja na przykład lubię właśnie czytać różnego rodzaju książki. Moja biblioteka tutaj w tym jest niezmiernie okazało się zasobna w różnego rodzaju książki dotyczące dzikiej kuchni, z czego jestem bardzo zadowolona. I takie tytuły, które mogę polecić to jest na pewno Łukasz Łuczaj, to jest w ogóle autor książek, to jest człowiek, który z zawodu zajmuje się tak naprawdę dziką kuchnią, to jest etnobotanik i on napisał już parę książek. Ja osobiście czytałam po prostu tytuł “Dzika Kuchnia” i tam też jest właśnie sporo nie tylko przepisów, ale też takiego wprowadzenia do całego tematu.

Ja może zaprezentuje, bo też mam tutaj na półce.

O, masz ją! Ale super!

Łukasz Łuczaj “Dzika kuchnia”.

O i tutaj jest właśnie jasnota. Tutaj obok. Ta z fioletowymi… która jest bardzo podobna…

Tutaj?

O właśnie! To jest to. To jest bardzo podobne do pokrzywy, ale to pokrzywa nie jest.

Tak, więc również polecam tą książkę. Jest bardzo ciekawa. Wiem też, że jest nowe wydanie. Chyba nawet ładniejszą okładkę ma.

Tak, ja właśnie czytałam to nowsze wydanie. Tam jest pewnie trochę uzupełnione, ale wydaje mi się, że podstawa jest ta sama. Więc ta książka jest na pewno super godna polecenia. 

Oprócz książek ja czytam też często artykuły na blogach po prostu różnorakich. I mam takie trzy ulubione, to jest: ziolawpelni.pl, które odpowiadają już bardziej może nie o kuchni, ale właśnie po prostu o ziołach, o roślinach, o ich właściwościach leczniczych, co też jest w sumie bardzo ciekawe i przydatne, jeżeli zbieramy się też do używania tych roślin w kuchni. 

MeadLadies.pl – to też są dwie dziewczyny, które piszą bloga, ale też napisały książki… kilka książek. Ja taką właśnie jedną z tych, które przeczytałam to są “Dzikie kiszonki”. To też jest mega fascynująca właściwie książka, która opowiada o tym, że nie dość, że w ogóle zbieramy właśnie te dzikie rośliny w takim stanie naturalnym, to jeszcze możemy je sobie zamknąć w słoiku, zafermentować i zrobić z nich już w ogóle taką bombę witaminowo-odżywczą i coś po prostu bardzo bardzo dla nas zdrowego. Więc to też polecam. 

I ostatnio też natknęłam się na taką książkę, która nazywa się “Kuchnia Słowian”, napisana przez Państwa Lisów. I to jest taka książka, która ogólnie traktuje właśnie o naszej tradycyjnej, naprawdę prastarej tak naprawdę kuchni, bo sprzed 1000 lat tak właściwie. I właśnie w tej książce też bardzo często pojawiają się tak naprawdę te właśnie dzikie rośliny, jako przykład tego, że no przez tysiące lat, przez stulecia korzystaliśmy z tych zasobów, które daje nam natura. Bo natura była naszą apteką, była naszym sklepem i wszystkim tak naprawdę w jednym. Więc to też właśnie w tej książce widać i tam też są różne przepisy. 

Łatwiejsze rozpoznawanie roślin dzięki tym narzędziom

Zresztą we wszystkich tych książkach, które wymieniłam właśnie, nie dość, że jest taka teoria, to są też przepisy. Ale właśnie teoria teorią. Ja też zachęcam do tego, żeby zaopatrzyć się w jakiś niewielki atlas. Ja mam taki bardzo poręczny, niewielkiego formatu atlas roślin, ziół. Ja po prostu sama z nim chodzę na spacer. I to jest super. Tak jakby będąc na spacerze, można sobie przewertować go, można sprawdzić co to jest za roślina, może Cię zainteresuje, to sobie zerwiesz. Możesz sobie od razu między kartki taki okaz wsadzić i sprawdzić kiedy indziej na przykład. 

Co jeszcze? Z takich rzeczy na przykład przydatnych do rozpoznawania roślin: teraz technologie nam oferują po prostu całe spektrum różnych możliwości i między innymi jest aplikacja na przykład (PlantSnap), która polega na tym że można zrobić zdjęcie roślinie, no i ona po prostu to przetwarza i po chwili już mamy informację, co to może być. Czasem jest to kilka różnych roślin. Tak jakby czasem ta aplikacja prostu nie do końca wychwyci jakieś tam nowinki. No i to też jest jakaś tam przydatna rzecz w takim tam rozpoczynaniu przygody ze zbieraniem dzikich roślin. 

I jeszcze chciałam powiedzieć a propos tych przepisów, bo pytałeś o przepisy. Ja też po prostu obserwuje na przykład na Instagramie, na Facebooku czy na Pintereście różne osoby, które no po prostu taką tematyką się zajmują od dawna i gdzieś tam co jakiś czas wracają nowinki, nowości i się inspiruję.

Dobrze. Te wszystkie strony, o których powiedziałaś oczywiście podlinkujemy w transkrypcji do tego wywiadu. Ja chciałem Cię jeszcze zapytać o jedną rzecz, mianowicie o jakieś takie podstawowe zasady osoby, która wybiera się na zbieranie dzikich roślin. Na przykład, nie wiem, grzybiarze mają takie swoje zasady, że nie zbierają grzybów, których nie znają, albo że na grzybobranie trzeba wziąć jakieś tam wiaderko, czy koszyk, zamiast jakiejś reklamówki. Jaki takie podstawowe zasady zbieracza roślin tutaj byś poleciła?

4 podstawowe zasady zbieracza

Ok. No to tak samo jak w przypadku grzybiarzy, tak samo w przypadku roślin dzikich jest ta zasada: że jeżeli nie znasz jakiejś rośliny, nie jesteś pewny, to lepiej jej jeszcze nie jedz przynajmniej. Możesz ją zerwać. Możesz ją właśnie sprawdzić w atlasie. Są teraz też różnego rodzaju grupy na Facebooku, gdzie też można po prostu takie zdjęcie wstawić i poradzić się po prostu osób może bardziej doświadczonych. Więc to na pewno też jest taka właśnie no kluczowa podstawa, chociaż ogólnie rzecz biorąc w naszej szerokości geograficznej nie ma zbyt wielu roślin, które by nas powaliły z miejsca i jakoś nam poważnie zaszkodziły, no ale jednak warto po prostu mieć pewność, że to jest to, co chcemy. To jest taka jedna rzecz. 

Drugą rzeczą to jest to, żeby nie naruszać tak jakby, no nie wiem jak to nazwać, jakieś harmonii powiedzmy po prostu w naturze. To znaczy, że jesteśmy na tym spacerze i akurat jest jakiś jeden okazały okaz jakiejś tam jednej rośliny, ale wokół nie widzisz żadnej innej tego rodzaju, no to lepiej nie zrywać tego. Lepiej nie doprowadzić do tego, żeby zerwać jedyną tą roślinę w okolicy, bo po pierwsze są inne zwierzęta, które żywią się daną rośliną, więc fajnie by było zostawić też im coś, czym mogłoby się żywić. 

A drugą rzeczą jest to, że no ta natura musi mieć zachowany cykl, tak? Czyli jeżeli na przykład zerwiesz wszystkie kwiaty mniszka lekarskiego dajmy na to w zasięgu wzroku, no to potem ten mniszek może się w przyszłym sezonie na tym terenie już nie odrodzić. Więc taką właśnie ważną zasadą jest to, żeby zwracać na to uwagę, żeby mieć to gdzieś z tyłu głowy, żeby po prostu dać naturze… odebrać coś od niej, wziąć te dzikie rośliny, ale też żeby jej powiedzmy nie zrobić jakiejś krzywdy. 

I tak naprawdę to są chyba takie dwie podstawowe zasady. Oprócz tego no to na pewno też to, żeby po prostu oczyszczać te rośliny, które zbieramy, bo też tak jak już mówiłam na samym początku czasem się tam jakieś zanieczyszczenia zdarzają, no ale to jest takie powiedzmy może bardziej oczywiste. 

A oprócz tego to tak naprawdę jeszcze co można powiedzieć, to, żeby zbierać tak na bieżąco, tzn. na przykład chcemy zrobić tą zupę pokrzywową, to żeby zabrać tą pokrzywę danego dnia, ewentualnie dzień wcześniej, bo też zielone rośliny prowadzą bardzo intensywną wymianę gazową. Czyli jeżeli na przykład zerwiesz dzisiaj pokrzywę i zostawisz na 3 dni w lodówce, to ona za 3 dni będzie miała utlenione większość swoich składników odżywczych. A jeżeli zbierasz ją ze względu na to bogactwo składników, to to już nie ma sensu, bo ta roślina jest nich w dużej mierze pozbawiona. Więc jako, że dzikie rośliny jadalne to są rośliny takie sezonowe i będące tak jakby po prostu w jakimś konkretnym czasie tylko i wyłącznie, to warto się po prostu do tego przyzwyczaić i robić tak na bieżąco w danym czasie, nie zostawiać tych roślin na jakąś dłuższą chwilę po prostu, żeby tam gdzieś zwiędły w lodówce czy coś.

Pewnie. Dobrze, będziemy powoli zbliżać się do końca naszego wywiadu. Jedna rada dla osób, które po obejrzeniu tego odcinka, zdecydowały, że chcą zacząć. Od czego powinny zacząć?  Co powinny zrobić jako pierwszą rzecz po takiej decyzji: “Okej, od dzisiaj chcę się zajmować dziką kuchnią”?

Ok, ja myślę, że jeżeli teraz będziecie tego słuchać, o tej porze roku i właśnie postanowicie, że chcecie to zrobić i wyjść i zabrać daną roślinę, to na pewno pierwszą poradą jest to, żeby właśnie otworzyć sobie czy to jakiś atlas roślin, czy to internet… jakąś stronę internetową i znaleźć jedną rośliną, która rośnie o tej porze, która jest dobra do zbierania. Tak jak powiedziałam na samym początku – ta gwiazdnica na przykład.

Idź na spacer!

To może być w sumie porada na najbliższy czas. To zadanie dla Was, Słuchaczy: zobaczcie, jak wygląda gwiazdnica, bądźcie pewni, że to jest właśnie… tak ona wygląda po prostu. Wybierzcie się na spacer i spróbujcie ją znaleźć. Ona rośnie bardziej na takich otwartych przestrzeniach. Nie w lesie, tylko raczej właśnie… ja na przykład mam ją tutaj na placu zabaw pod domem, więc na takich bardziej otwartych przestrzeniach. No i znajdźcie ją i dodajcie sobie czy to do jajecznicy, czy na kanapkę zamiast kiełków na przykład, czy gdzieś do zupy też można dodać. I tyle!

Więcej informacji

Okej, dobrze. Gdzie można Cię śledzić? Gdzie można dowiedzieć się o Tobie więcej?

Okej. Ja zapraszam do śledzenia mojego konta na Instagramie – @sianko_org. To jest właśnie konto tego naszego nowego projektu. Ruszam zaraz mocno z tematem odporności, więc też zapraszam do śledzenia tego całego cyklu. Nie zabraknie też informacji o dzikich roślinach, jako że one bardzo przyczyniają się do poprawy naszego stanu zdrowia.

I tak samo zapraszam na stronę internetową www.sianko.org, gdzie też będą informacje właśnie o naszych działaniach. Tworzymy też podcast i na tej stronie będzie można zobaczyć nasze najnowsze odcinki. Co tutaj jeszcze mogę powiedzieć? Jeżeli jesteście bardziej facebookowi, niż instagramowi, to zapraszam do grupy na Facebooku “Bliżej Natury”. I tak właściwie to chyba wszystkie miejsca, gdzie można nas znaleźć – mnie i Wojtka i posłuchać trochę więcej właśnie o dzikich roślinach, czy w ogóle o jedzeniu.

Ekstra! Kasiu, bardzo Ci dziękuję za tą rozmowę. Mam nadzieję, że nasi słuchacze byli bardzo zadowoleni i te wszystkie informacje, które tutaj poruszyliśmy pomogą im w wystartowaniu z eksplorowaniem dzikiej kuchni. Bardzo dziękuję.

Dzięki również!

Dziękuję Ci za wysłuchanie tego wywiadu. Rozmawiała ze mną Kasia Banaś. Na blogu sredniozaawansowany.pl znajdziesz transkrypcję tego wywiadu z odnośnikami do omawianych materiałów. Jeśli spodobał Ci się ten odcinek, możesz subskrybować kanał na YouTubie, Spotify czy Podcasty Google. Jeszcze raz dziękuję i do usłyszenia!

Kamil Bąbel

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *