Na początku roku postanowiłem, że co miesiąc będę doskonalił jakąś inną umiejętność.

Miesiąc to wystarczająco dużo, żeby zobaczyć wymierne rezultaty, a zarazem wystarczająco mało, żeby skupić się wyłącznie na najistotniejszych aspektach rozwijania danej umiejętności (w myśl zasady bycia średnio zaawansowanym).

W styczniu uczyłem się codziennego prowadzenia dziennika. W lutym podwoiłem szybkość pisania na klawiaturze. W marcu postanowiłem skupić się na rozwijaniu bloga. W kwietniu pracowałem nad produktywnością.

Maj postanowiłem poświęcić na wdrażanie automatyzacji do swojej działalności.

Zapraszam na krótkie podsumowanie.

Dlaczego automatyzacja?

Automatyzację stosuję już od dawna. Jednak liczba procesów, które mam zautomatyzowane do tych, które da się zautomatyzować była na bardzo niskim poziomie.

Napisałem kiedyś artykuł o 10 rzeczach, które można zautomatyzować, żeby mieć więcej czasu.

Jestem człowiekiem, który w ciągu 24 godzin stara się upchnąć jak najwięcej działań. Potrzebuję automatyzacji, żeby wciąż się rozwijać i robić nowe rzeczy, a pozostawać przy tym sterem, żeglarzem i okrętem.

Automatyzacja ma jednak to do siebie, że owszem – może zaoszczędzić nam dużo czasu, ale samo wdrażanie zautomatyzowanych procesów zajmuje sporo czasu.

W związku z tym na początku maja postanowiłem skupić się właśnie na tym temacie w ramach moich miesięcznych wyzwań i wykonać pracę, która będzie procentować w kolejnych miesiącach.

Aby nie mieć wymówek, wykupiłem abonament w Integromacie i zacząłem się zastanawiać nad usprawnieniami.

To nie takie proste

Początkowo założyłem sobie, że codziennie zautomatyzuję jeden proces.

Bardzo szybko jednak zweryfikowałem swoje założenia i skupiłem się na samej pracy nad automatyzacją.

Automatyzacja automatyzacji nie równa. Były procesy, które udało mi się ogarnąć w kilkanaście minut, ale były też takie, nad którymi siedziałem kilka godzin.

Wszystko zależało od stopnia złożoności danego scenariusza.

Efektem było 10 wymyślonych, zaprojektowanych i wdrożonych procesów automatycznych.

Kilka nie przeszło testów. Wymagają zmian lub poprawek. Jednak większość już działa i przynosi korzyści.

Jakie automatyzacje opracowałem?

1. Publikowanie porannego GIFa na Twitterze

Są dwa typy ludzi – tacy, którzy zaczynają od rzeczy, które dają najlepsze efekty i tacy, którzy zaczynają od tych, które dają najwięcej frajdy.

Domyślasz się już chyba, do której grupy w tym przypadku się zaliczam.

Pierwsza automatyzacja, jaką stworzyłem w maju polegała na publikowaniu śmiesznego GIFa na Twitterze codziennie rano.

2. Publikowanie wpisów na WordPressie bezpośrednio z Google Docs

Kopiowanie i wklejanie to dość krótka czynność, ale o ile życie byłoby prostsze, gdyby nie trzeba było tego robić.

Taki cel miało właśnie połączenie Google Docsa z WordPressem, aby po przeniesieniu dokumentu do określonego folderu, jego treść stawała się nowym wpisem na blogu.

W tym przypadku mam jeszcze nierozwiązany problem z formatowaniem tekstu, ale mam nadzieję, że znajdę na to sposób, co ułatwi tworzenie nowych wpisów.

3. Planowanie wpisów na blogu

Zanim artykuł pojawi się na blogu, musi najpierw powstać na niego pomysł.

Pomysł natomiast musi być zapisany, żeby można było do niego wrócić później.

Dzięki prostej automatyzacji z użyciem Todoist, nowe pomysły trafiają do odpowiedniej listy zadań w Todoist, a wtedy automatycznie tworzony jest szablon dokumentu Google Docs, dedykowany dla tego artykułu.

4. Zapisywanie zamówień ze sklepu w arkuszach Google

Wprawdzie tą automatyzację miałem już stworzoną wcześniej, ale nie korzystałem z niej efektywnie.

Teraz zrobiłem szybki lifting eksportowanych danych, tak aby arkusz stworzył raport sprzedaży dla księgowości.

Do tej pory co miesiąc ręcznie kopiowałem dane do raportu.

5. Publikowanie artykułów z bloga na Facebooku

Samo opublikowanie artykułu to pestka. Jego promocja i dystrybucja to zupełnie inna bajka.

Jako internetowy twórca powinienem z założenia poświęcać sporo czasu na promocję publikowanych treści.

Z drugiej strony samo stworzenie artykułu jest na tyle czasochłonne, że na odpowiednią promocję często brakuje czasu.

Mam nadzieję, że automatyczne publikowanie nowych wpisów z WordPressa na fanpage’u pozwoli Wam być bardziej na bieżąco z nowymi artykułami.

6. Robienie kopii zapasowej zdjęć z telefonu na Dropboxie

Zdjęcia robię telefonem, ale zazwyczaj publikuję z komputera.

Możliwość automatycznej wysyłki zdjęć na Dropboxa, kiedy telefon łączy się z WiFi byłyaby sporym ułatwieniem.

Niestety ten scenariusz muszę jeszcze dopracować, ponieważ problemem okazał się rozmiar plików, który często powoduje błędy w przesyłaniu.

7. Automatyczne publikowanie zdjęć na Instagramie

Mam mnóstwo zdjęć z Pieszo Przez Kraków. Chciałbym je publikować na Instagramie, ale łagodnie mówiąc nie pałam miłością do tego medium.

Na początku roku zrobiłem mały eksperyment i zaplanowałem codzienne posty na Instagramie na 3 miesiące do przodu, a potem się wylogowałem i nie chciałem w ogóle wiedzieć, co się tam dzieje.

Tymczasem okazało się, że przybyło mi w tym czasie około 40 nowych obserwujących.

Zaplanowanie postów na 3 miesiące do przodu to jednak cały dzień pracy. Automatyzacja świetnie by się tu sprawdziła. Walczę jednak jeszcze z właściwym skonfigurowaniem uprawnień do konta, aby wszystko działało jak należy.

Podsumowanie

7 z 30 zaplanowanych automatyzacji wydało mi się słabym osiągnięciem. Na początku spodziewałem się czegoś więcej.

Po głębszym zastanowieniu doszedłem jednak do wniosku, że wprawdzie rezultat nie powala, ale bardzo dużo się w tym miesiącu nauczyłem.

Z jednej strony pod kątem projektowania procesów, z drugiej pod kątem obsługi Integromatu, a z trzeciej jeszcze pod kątem samego wykorzystania technologii w prowadzeniu firmy, blogowaniu czy nawet… pisaniu książek.

To miesięczne wyzwanie to nie była typowa nauka typu learning by doing. Sporo czasu poświęciłem teorii i szukaniu rozwiązań dla pojawiających się komplikacji.

Już wiem, że automatyzacji będę poświęcał jeszcze sporo uwagi w najbliższym czasie, a majowe wyzwanie związane z tym tematem uznaję za zadowalające.

Jeśli podobało Ci się ten wpis, zostaw reakcję na Facebooku lub Twitterze.

Kamil Bąbel

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *